Burmistrz Stanisław Maciaszek nie boi się podejmować trudnych decyzji - zdecydował o zaprzestaniu od września działalności kuchni przy stołówkach w szkołach podległych miastu i wprowadzeniu cateringu. Kuchnie działały w przestarzałej formie i często wymagały już modernizacji. Jak zapewnia włodarz - zmiany będą, ale tylko na lepsze, dla uczniów i finansów miasta, a wprowadzenie cateringu pozwoli na spore oszczędności, lecz nie kosztem dzieci. Cena jaką rodzice zapłacą za obiad pozostanie dokładnie na tym samym poziomie przy podniesieniu standardów smakowych i jakościowych potraw. A wszystko pod bardzo rygorystycznym nadzorem miejscowego „Sanepidu”.
Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chcemy szkoły dobrej i oszczędnej, czy też rozrzutnej i marnotrawiącej środki publiczne pochodzące z naszych podatków? Uchwała budżetowa Miasta Koła na rok 2016 przewiduje wydatki na funkcjonowanie stołówek szkolnych (rozdział 80148) w wysokości ponad 2,5 miliona złotych. To ogromna kwota! Kto i kiedy w przeszłości doprowadził do aż takiej rozrzutności publicznych pieniędzy? Czy jest to uzasadnione? A może można to zrobić lepiej i oszczędniej?
Od kilkudziesięciu lat w szkołach podstawowych funkcjonowały kuchnie oraz stołówki szkolne. Niemal każdy z nas w nich jadał w okresie swojej nauki. Te długie lata zrobiły jednak swoje – ich wyposażenie wyeksploatowało się i często wymaga obecnie bardzo dużych nakładów finansowych, aby doprowadzić je do wszystkich niezbędnych standardów, a byłyby to kolejne miliony wydane z naszych podatków.
Dzieci chętnie korzystały i nadal korzystają z posiłków wydawanych w stołówkach. Przykładowo, w jednej z kolskich placówek rodzice za obiad płacą 3,50zł., a budżet miasta musi dołożyć do takiej kwoty od 8 do 11 złotych (w zależności od placówki). Nikt nie twierdzi, że szkoła czy miasto mają na wydawaniu obiadów zarabiać, bo nie taka jest intencja dożywiania naszych dzieci, ale nie jest wskazana rozrzutność w wydawaniu publicznych pieniędzy, dlatego trzeba szukać możliwości ograniczenia zbędnych wydatków.
Warto zaznaczyć, że w Kole spotykamy takie sytuacje, że przy podobnej ilości przygotowywanych posiłków w jednej placówce jest zatrudnionych od 3 do 6 osób. Skąd taka różnica? Bywa też tak, że w kolejnej szkole zatrudnionych jest 3 pracowników, którzy przygotowują o wiele mniej posiłków niż ich 3 odpowiedników w innej szkole, gdzie dzieci korzystających z obiadów jest dużo więcej. Takich absurdów jest wiele, a prowadzą one tylko do marnotrawstwa publicznego grosza.
Jak zapewnia Burmistrz - wprowadzenie cateringu wcale nie oznacza likwidacji stołówek, a jedynie zaprzestanie działalności kuchni w dotychczasowej, przestarzałej formie. Jak sami wiemy, catering musi spełniać bardzo rygorystyczne wymogi przewidziane w przepisach prawa. Normy muszą być ściśle przestrzegane i są bardzo skrupulatnie pilnowane przez „Sanepid”, a firma cateringowa zostanie wybrana w drodze przetargu, by nie było żadnych wątpliwości.
Catering to w dużej mierze problem zmiany mentalności nas wszystkich, bo niestety niesłusznie kojarzy się on ciągle wielu osobom bardzo negatywnie - jako zimne, niesmaczne i mało pożywne jedzenie czy nawet „szwedzki stół” z sałatkami i kanapkami. I mimo, że to nieprawda, jest w naszym mieście grupa osób, która podburza rodziców dzieci, by protestowali przeciwko wprowadzeniu zmian na lepsze. Pracownicy stołówek często są też inspirowani przez samych dyrektorów szkół by iść ze skargą i prosić o pomoc posła Leszka Galembę. A przecież posiłki przygotowywane na szkolnych stołówkach to nigdy nie były tak zwane „domowe obiadki”, ale typowe żywienie zbiorowe, które tak naprawdę niczym nie różni się od cateringu przywożonego z kuchni zewnątrznej. Rodzice są okłamywani i bezpodstawnie podburzani, bowiem posiłki cateringowe są tak samo dobre i tak samo wartościowe jak te dotychczas gotowane na miejscu, a często nawet lepsze. Posiłki cateringowe są przygotowywane pod okiem i według zaleceń specjalisty-dietetyka oraz pod bardzo ścisłą kontrolą pracowników Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kole. Jak można dowiedzieć się z kolskiego „Sanepidu”, instytucja ta nie ma żadnych zastrzeżeń do warunków przygotowywania posiłków ani ich wartości. Intencją Burmistrza jest by jakość posiłków cateringowych przewyższyła te dotychczas przygotowywane w szkołach.
Czy zatem rodzice mają czego się bać? W Szkole Podstawowej nr 4 w Kole catering dla części dzieci (korzystających z pomocy MOPS) istnieje od kilku lat i nie słychać narzekań ani dzieci, ani rodziców na taką formę posiłków. W powiecie kolskim budżet kilku gmin wręcz wymusił wprowadzenie cateringu i jak do tej pory nie słychać negatywnych zdań rodziców, których dzieci korzystają z dowożonego, ciepłego posiłku. Sami wiemy, że powszechnie catering wszedł już do wielu placówek, w tym do szpitali i szkół w całym kraju. Zmian nie da się uniknąć ani zatrzymać.
Podsumowując - stołówki w kolskich szkołach nie będą likwidowane. Likwidacji ulegną jedynie kuchnie. Stołówki nadal będą funkcjonować, a tylko zmieni się źródło posiłków - z kuchni szkolnej na kuchnię zewnętrzną. Ceny za obiad pozostaną na tym samym poziomie co obecnie. Posiłki będą smaczne, gorące, dowożone w specjalnych pojemnikach-termosach trzymających ciepło, a wydawane uczniom jak dotychczas – na ceramicznych talerzach, a nie w jakiś plastikowych pojemnikach. I co także istotne - 4 na 5 posiłków dwudaniowych (+ kompot) w tygodniu ma być mięsnych, a tylko jeden wegetariański. Celem jest treściwy, smaczny i pełnowartościowy, a równocześnie niedrogi posiłek dla naszych dzieci.