Dzisiejszy kompleks Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kole znamy wszyscy. Jednak początki były skromne i związane z zupełnie innymi budynkami.
Kolska Spółdzielnia, powstała w 1930 r. Początkowo miała swoją siedzibę w budynku przy ul. Bliznej (obecnie posesja nr 5). Jednakże w 1935 r. Walne Zgromadzenie zadecydowało o wybudowaniu dla przedsiębiorstwa nowej siedziby. W dniu 26 czerwca 1936 r. upoważniło zarząd do zaciągnięcia kredytu w Państwowym Banku Rolnym w Warszawie, w kwocie 46 tysięcy zł, właśnie na ten cel. Nowy budynek Spółdzielni przy ul. Toruńskiej (skrzyżowanie obecnych ulic Wiejskiej i Toruńskiej), oddano pod koniec 1937 r.
W okresie międzywojennym firmie nie były obojętne losy Ojczyzny. W 1937 r. kwotą 150 zł. zasilono Fundusz Obrony Narodowej. Fundusz utworzono w 1936 r. na mocy dekretu Prezydenta RP. Jego zadaniem było zbieranie dodatkowych środków na dozbrojenie armii.
Natomiast w 1938 r. Walne Zgromadzenie Członków na posiedzeniu w dniu 8 listopada postanowiło zakupić jeden karabin maszynowy dla Wojska Polskiego w cenie do 1.800,00 - 1.900,00 zł. Była to odpowiedź na apel o dozbrojenie polskiej armii i wsparcie Funduszu Obrony Narodowej.
Prezentowana widokówka pochodzi z okresu okupacji hitlerowskiej. Początkowo kolską mleczarnią, w tym okresie, kierował Ewald Beütler. Dnia 1 stycznia 1940 r. komisarycznym zarządcą kolskiej i kościeleckiej mleczarni został Rudolf Schulz, będący także przewodniczącym Powiatowego Związku Rolniczego.
W okresie miesięcy maj – lipiec 1940 r. niemiecka Spółdzielnia Mleczarska (Mölkereigenossenshaft Warthbrücken) z siedzibą w Kole, skupiająca mleczarnie w Babiaku, Grzegorzewie, Kole i Kościelcu wyprodukowała 181.537 litrów mleka o wartości 181,55 marek.
W styczniu 1945 r. niemiecka załoga mleczarni zorganizowała demontaż urządzeń. Na ciężarówki załadowano silniki elektryczne, części wirówek, masielnic, pasy transmisyjne i inny drobny sprzęt. Nocą, w przeddzień wkroczenia armii radzieckiej do miasta, polska część załogi zakładu rozładowała przygotowane do wywozu urządzenia ratując je tym samym od grabieży.