Drogi prąd to poważny cios dla finansów małych sklepów. Dlatego ich właściciele planują nową opłatę – od napojów z lodówki. Żeby zwróciła im się chociaż część kosztów chłodzenia.
Wzrost cen energii elektrycznej zmusza właścicieli małych biznesów do szukania dodatkowych źródeł dochodu. Jednym z pomysłów jest wprowadzenie wyższej ceny za napoje chłodzone w lodówkach. Wkrótce więcej możemy zapłacić za zimne piwo, energetyki, napoje gazowane, wodę i soki.
Prowadzenie w Polsce małego sklepu nie jest proste. Z jednej strony rosnące koszty życia zmuszają handlowców do podnoszenia cen, z drugiej towarzyszy im obawa związana z utratą klientów.
Dokuczliwe są zwłaszcza opłaty za prąd – w 2022 roku średnia cena kilowatogodziny (kWh) wynosiła 77 gr, w 2023 to już 0,94-1,03 zł. To sprawia, że coraz trudniej jest zachować rentowność firmy. Niewielki osiedlowy sklep, który za prąd płacił około 5 tys. zł, teraz musi wydać nawet grubo ponad 15 tys.
Pomysł na rekompensatę kosztów poprzez podniesienie cen schłodzonych napojów dotyczy głównie lata. Na razie w wielu sklepach chłodziarki są wyłączone, ponieważ zimą konsumenci raczej nie są zainteresowani napojami z lodówki.
Z kryzysem lepiej radzą sobie większe sklepy, dla których produkty w chłodziarkach stanowią stosunkowo niewielką część sprzedawanego towaru. W ich przypadku korzyści finansowe mogłyby być niewielkie i krótkotrwałe, z kolei podwyżki znacznie zniechęciłyby klientów. Właściciele takich biznesów wolą stosować inny trik – nieznacznie podnieść temperaturę w chłodziarkach i wyłączać je na noc.
W najlepszej sytuacji są supermarkety, bo im łatwiej negocjować cenę energii z dostawcą. Za zaoszczędzone pieniądze kupują np. bardziej energooszczędne chłodziarki lub inwestują w odnawialne źródła energii. Jednak możliwość wypracowania przez największe sieci handlowe jeszcze większej przewagi konkurencyjnej może być zabójcza dla osiedlowych sklepikarzy.
Według rozmówców portalu Wiadomościhandlowe.pl wysokość dodatkowej opłaty byłaby uzależniona od pojemności oraz rodzaju napoju. Klienci płaciliby więcej od 10 do 30 groszy za butelkę (puszkę).
Przed wprowadzeniem podwyżek niektóre sklepy będą musiały technicznie rozwiązać kwestię naliczania dodatkowych kosztów. Najłatwiej będą miały w tym przypadku małe sklepy z kasami fiskalnymi, na których cenę sprzedawca wpisuje ręcznie. Trudniej będzie w przypadku sklepów z systemami kasowymi ze skanerami kodów. Nie wszystkie z systemów umożliwiają ręczne wpisanie ceny.
Co więcej, podwyżka nie będzie wolna od podatku – im więcej zarobimy, tym więcej będziemy musieli oddać skarbówce.
Przypomnijmy, że wielu z nas może liczyć w tym roku na ceny energii takie same jak w roku poprzednim. Warunkiem jest nieprzekroczenie rocznych limitów zużycia energii elektrycznej wynoszących:
– 2000 kWh dla gospodarstw domowych,
– 2600 kWh, jeśli jednym z domowników jest osoba z niepełnosprawnością,
– 3000 kWh, jeśli jest się rolnikiem lub posiadaczem Karty Dużej Rodziny.