Urodziłam się na wyspie. Moje pierwsze, wspomnienia z dzieciństwem wiążą się z tym miejscem. Zabawy na podwórkach, wyprawy w tajemnicze chaszcze i ruiny. Jednak już w wieku 10 lat zaczęło do mnie docierać, że ta nasza wyspa trochę odbiega od innych części Koła. Na osiedlach ludzie mają zadbane trawniki, ładne ulice i chodniki. A u nas?
Bardzo dobrze pamiętam zawalenie się wieży ratusza w 1987 roku. To było wydarzenie dla nas dzieciaków. Dorośli mówili, jak to koniecznie trzeba wyprowadzić ruch na trasie do Poznania i Warszawy z miasta. Krótko po otwarciu obwodnicy, faktycznie było lepiej. Zmniejszył się ruch ciężarowych samochodów. Tym bardziej, że nałożyło się to na przemiany 1989 roku. Przez moment wydawało mi się, że wraca życie. Elementem potwierdzającym zanikanie aktywności w mieście było stopniowe zamieranie fabryki ZREMB. My, jako młodzież mieliśmy jedno miejsce, do którego mogliśmy pójść, kawiarnia Oaza przy zaułku prowadzącym od Rynku do kościoła. Hotel Polonia który był jednym z reprezentacyjnych w Kole również, powoli zaczął wygasać, aktualnie nie ma po nim śladu. Na Rynku znajdowała się restauracja, ale zdaje się, że nie bardzo się właścicielom opłacała i zamknęli. Owszem, odbudowa ratusza i odnowienie nawierzchni rynku poprawiło stronę wizualną, ale nasza wyspa umierała. Nawet powrót władz do Ratusza tego nie zmienił. Każdy nowy większy sklep w nowej części miasta powodował stopniowe zanikanie handlu u nas. Coraz więcej osób znajomych wyprowadzało się do większych lepiej prosperujących miast.
To tyle wspomnień, może dla wielu mieszkańców Koła oczywistych, ale ważnych dla przyszłości. Po latach jako dorosły mieszkaniec Koła inaczej patrzę na ten teren. Jest to teren piękny ma bogatą historię, świetne położenie. Czego trzeba, aby wróciło tu życie? Uważam, że potrzebujemy nowych obywateli Koła mających pracę, nowych domów, zapełniających puste przestrzenie powstałe po umarłych budynkach. Od wielu lat mówi się o inwestorze, który na terenie po ZREMB-ie zrobi coś nowego. Koło nie ma żadnej galerii handlowej z prawdziwego zdarzenia. Jedyne takie miejsce obumarło. Gdyby taka galeria powstała, to przyciągnęłaby tu ludzi. Wtedy ożyłyby okoliczne ulice np. Nowy Rynek. Oczywiście, mieszkania, mieszkania na wynajem. Młodych ludzi nie stać na zakup. Gdyby to wszystko powstało to przydałaby się komunikacja publiczna, bez niej trudno będzie do nas dotrzeć, dlatego ul. Nowowarszawska jak ulica 3 Maja są tak zatłoczone samochodami. Oczywiście, wyremontować trzeba nie tylko kamienice, a także ulice. Niektóre z nich pamiętają chyba jeszcze czasy konnych furmanek, jak np. bruk na Żelaznej.
W moich licznych podróżach widziałam małe miasteczka, które są zadbane, z przyjemnością chodzi się po czystych uliczkach, wśród okien z kwiatami na parapetach. Nasza wyspa mogłaby być taką perełką. W końcu ile jest takich miasteczek, otoczonych wodą ze wszystkich stron, z piękną historią i zabytkami?