Piłkarze Lecha Poznań awansowali do fazy grupowej Ligi Konferencji. W rewanżowym spotkaniu czwartej rundy kwalifikacyjnej zremisowali w Luksemburgu z F91 Dudelange 1:1 (0:1). Pierwszy mecz mistrzowie Polski wygrali na własnym stadionie 2:0.
F1 Dudelange – Lech Poznań 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Mehdi Kirch (36), 1:1 Joel Pereira (60).
Żółte kartki - F91 Dudelange: Mehdi Kirch, Nelito Cruz, Vincent Decker, Samir Hadji, Edis Agovic. Lech Poznań: Kristoffer Velde.
F91 Dudelange: Lucas Fox – Jean Ouassiero, Aldin Skenderovic, Vincent Decker, Mehdi Kirch (83. Chris Stumpf) – Charles Morren, Dejvid Sinani (79. Pedro Mendes), Nelito Cruz (68. Filip Bojic) - Samir Hadji, Joao Victo (68. Francisco Junior), Edis Agovic (68. Eliot Gashi).
Lech Poznań: Filip Bednarek – Joel Pereira, Maksymilian Pingot, Lubomir Satka, Pedro Rebocho – Kristoffer Velde (59. Giorgi Citaiszwili), Radosław Murawski (68. Jesper Karlstroem), Joao Amaral (68. Filip Marchwiński), Nika Kwekweskiri, Michał Skóraś – Mikael Ishak (57. Filip Szymczak)
Sędziował: Nikola Dabanovic (Czarnogóra).
Mistrz Polski zameldował się w fazie grupowej Ligi Konferencji, ale znów musiał sporo się namęczyć, by udokumentować swoją wyższość nad luksemburskim F91 Dudelange. Poznaniacy po raz piąty w historii wystąpią w rundzie grupowej europejskich rozgrywek. Po raz ostatni w grupie rywalizowali dwa lata temu w Lidze Europy.
Lech miał dobrą, dwubramkową zaliczkę przed rewanżem, a na początku meczu starał się ją powiększyć. Podopieczni Johna van den Broma sprawiali lepsze wrażenie, choć już po pierwszej akcji gospodarze domagali się rzutu karnego. Arbiter z Czarnogóry okazał się niewzruszony. Luksemburczycy chcieli jak najszybciej zdobyć gola i "złapać" kontakt, ale to kontry mistrza Polski były groźniejsze. Strzał Mikaela Ishaka obronił Lucas Fox, a Kristoffer Velde nie trafił w światło bramki.
Piłkarze Dudelange szukali różnych sposobów na rozmontowanie poznańskiej defensywy. Obrona Lecha grająca po raz kolejny w zmienionym składzie nie stanowiła monolitu. W 18. min. Filip Bednarek zapobiegł utracie bramki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.
Chwilę później powinno być 1:0 dla poznaniaków. Joel Pereira idealnie w tempo, wzdłuż bramki podał piłkę do Mikaela Ishaka, a Szwed dołożył tylko nogę, lecz fatalnie skiksował. Napastnik "Kolejorza" takie akcje jeszcze nie tak dawno niemal zawsze zamieniał na gole.
Gdyby Ishak trafił do siatki, lechici mogliby czuć się już bardzo komfortowo. Tymczasem mistrzowie Luksemburga postarali się, by poznaniacy stracili pewność siebie. W 33. minucie gospodarze wprawdzie trafili do siatki, ale uczynili to z pozycji spalonej. Inna sprawa, że defensywa Lecha w tej sytuacji była mocno zdezorientowana.
Gospodarze coraz śmielej poczynali sobie pod bramką Bednarka. A lechici zupełnie nie wyciągnęli wniosków z wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych. Nie odrobili też lekcji z poprzednich spotkań, kiedy to systematycznie tracili gole po strzałach z dystansu. Tak się stało w 36. minucie, kiedy to Mehdi Kirch przymierzył z ponad 20 metrów, a piłka odbiła się po drodze od Maksymiliana Pingota i zupełnie zaskoczyła golkipera Lecha. Bednarek kilka minut później znów musiał interweniować, tym razem skutecznie, po strzale Dejvida Sinaniego.
Luksemburczycy jeszcze przez kwadrans drugiej odsłony mogli mieć nadzieję na odrobinie strat, choć po przerwie grali dość zachowawczo. Lech nadal rozgrywał swoje akcje w wolnym tempie, a van den Brom musiał zdjąć Ishaka, który zasygnalizował uraz. W końcu goście znaleźli drogę do bramki rywala. Nicka Kwekweskiri podał do swojego rodaka Giorgiego Citaiszwiliego, a ten dograł na wolne pole do Joela Pereiry. Portugalski obrońca zachował się niczym rasowy napastnik i huknął pod poprzeczkę, nie dając praktycznie szans bramkarzowi F91 Dudelange.
To był kluczowy moment spotkania i widać było, że z drużyny mistrza Luksemburga uszło powietrze. Nie rezygnowali wprawdzie z ataków, ale były one przeprowadzane niemrawo, a kolejne strzały z dystansu mijały światło bramki.
Lechici przejęli inicjatywę i w ostatnich 20 minutach trzymali już rękę na pulsie. Poznaniacy szukali szans na zdobycie kolejnych goli, lecz brakowało im skuteczności. Bliski strzelenia debiutanckiego gola w barwach Lecha był Pingot, ale jego uderzenie głową minęło słupek. Chwilę później jeszcze lepszą szansę miał Pedro Rebocho, lecz uderzył prosto w Lucasa Foxa.
Już w piątek poznański zespół pozna grupowych rywali w Lidze Konferencji, losowanie odbędzie się w Stambule o godz. 14.30. (PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ sab/