Jeżeli uważasz, że poniższy komentarz powinien zostać usunięty, wypełnij formularz
Jako przedsiębiorca, ale i prywatnie myśląc o budżecie domowym - zadaję sobie pytanie - jaki to sukces brać kredyt na "inwestycje", które nie zwiększają docelowo przychodów do budżetu na spłatę tychże kredytów? Wniosek : skoro dziś wydaję więcej niż zarabiam, to jutro muszę spłacać kredyt + koszty kredytu, a więc mniej zostaje w kasie w przyszłych latach, czyli zrobi się znacznie mniej. A może ktoś myśli, że weźmie się kolejny kredyt na spłatę tego kredytu? Itd taką spiralą kredytową? Może lepiej wydać tyle ile się zarabia i rozłożyć te sukcesy po prostu na kolejne lata, wbrew zasadzie "po nas choćby potop". Nie jestem ani za, ani przeciw tej władzy. Popieram logikę i roztropność.