Jeżeli uważasz, że poniższy komentarz powinien zostać usunięty, wypełnij formularz
No cóż współczuję panu obrażeń a pani konsekwencji, ale myślę, że takie zajście było do przewidzenia prędzej czy później. Dziwię się, że nikt z kierowców jeszcze się nie pobił z panem STOPEM, ponieważ "pyskówki" widziałam nie raz. Przy okazji można by się zająć kwestią: czy takie osoby w niektórych miejscach są potrzebne? Myślę, że przy tej szkole akurat nie. A jeśli tak, to nie na takich warunkach jak dotychczas. Pan stawał na pasach i czekał aż wszyscy z okolicy przejdą przez pasy. W tym czasie spokojnie samochód mógłby przejechać. Co innego jest na alejach Jana Pawła, tam żaden prawie kierowca się nie zatrzymuje przed pasami. Podobnie obok szkoły nr 2. Przy okazji: bardzo niebezpieczne jest przejście dla pieszych obok poczty, czy ktoś coś z tym zrobi?