Jeżeli uważasz, że poniższy komentarz powinien zostać usunięty, wypełnij formularz
My policjanci dlaczego strajkujemy: 1. Braki kadrowe/przepracowanie/przemęczenie. Po zmianach dotyczących systemu emerytalnego, nie ma chętnych do wstąpienia w szeregi Policji (wcześniej po 15 latach służby, emerytura w wysokości około 40% ostatniego wynagrodzenia). Mimo obniżenia wymogów (znacznie łatwiej zdać tzw. multi selekt i egzaminy wstępne w ogóle), w sytuacji, kiedy rynek pracy się zmienił (niskie bezrobocie) niewielu chce "założyć niebieski mundur". W zespołach dochodzeniowo-śledczych i operacyjno rozpoznawczych (Wydziały Kryminalne) łódzkich komisariatów brakuje od jednej trzeciej do ponad połowy (!) policjantów; w ogniwach patrolowych większość to posterunkowi ze "ściany wschodniej" marzący o powrocie do swojego pipidówka (gdzie pracy kilka razy mniej, a pensja ta sama). Zadań do realizacji nie ubyło. Pracujemy świątek piątek; nie odbieramy nadgodzin. Prowadzimy po kilkadziesiąt dochodzeń jednocześnie (jeden policjant i kilkadziesiąt postępowań przygotowawczych)... Wszystko "się kręci" tylko dzięki poświęceniu policjantów i powszechnym fałszowaniu policyjnej statystyki (o czym poniżej). 2. Podwyżki Żołnierze dostali w ostatnim czasie kilka podwyżek. I tak: szeregowy czekający w koszarach na wojnę, jest wynagradzany o tysiąc złotych więcej od śledczego/detektywa (policjanta ze średnio dziesięcioletnim stażem). Dodatkowo: żołnierze dostają pieniądze za to, że łaskawie wezmą udział w ćwiczeniach takich np. jak skok ze spadochronem (500pln), ekwiwalent pieniężny (na zakończenie służby właściwie równowartość mieszkania) i inne. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że w przypadku konfliktu zbrojnego, my też będziemy ginąć z bronią w ręku, choć ubrani w mundur innego koloru. A w czasie pokoju, to my codziennie konfrontujemy się ze złem. Wchodzimy do łódzkiego slumsu na Śródmieściu, Polesiu, Górnej, żeby "pacyfikować" zapijaczonych, naćpanych mężów i konkubentów; w środku nocy robimy oględziny trupa na melinie, gdzie są wszy i pluskwy, a w kącie stoi wiadro zlasowanych/sfermentowanych odchodów... Nocna służba w Łodzi oznacza często kilkanaście przeprowadzonych interwencji, kilkanaście przyjętych zawiadomień o przestępstwie itd. Pracujemy w nocy i nikt nam za to (dodatkowo) nie płaci. Pracujemy w Święta i nikt nam za to nie płaci. Pracujemy na dwunastogodzinnych "szychtach" i nikt się nie zastanawia jak ciało i umysł wariują, kiedy po iluś tam wykonanych czynnościach jedziemy na kolejne o czwartej rano, nie wiedząc, kiedy skończymy. Odebrano nam 100 % płatne zwolnienia (oczywiście przyznać trzeba, plus był taki, że mieliśmy w Policji bardzo wiele cudownych ozdrowień...). Codziennie oglądamy ludzkie podłości: małe i duże. Dlatego podwyżki dla wojaków, z pominięciem nas, odebraliśmy jako siarczysty policzek. 3. Statystyka Jest kłamstwo, wielkie kłamstwo, statystyka i statystyka policyjna. Kłamią wszyscy (przełożeni wyższego szczebla) i od zawsze w tym samym celu: pan minister, z założenia (?) nie zna się na Policji (ilu ministrów MSWiA w wolnej Polsce się znało, ukończyło studia prawnicze, Wyższą Szkołę Administracji...?), ma dostać wyniki, które poda w mediach i ogłosi kolejny sukces: wykrywalność, która z roku na rok rośnie, ilość policjantów na ulicy, która z roku na rok rośnie (mimo, że policjantów ubywa!), niezwykłą skuteczność programów takich jak Krajowa Mapa Zagrożeń itd. Żeby minister mógł ogłosić "ciemnemu ludowi" sukces tysiąclecia, kadra dowódcza policji, jak kraj długi i szeroki musi kłamać, podawać fałszywe dane, układać pracę podwładnych tak, żeby wielki policyjny przekręt był możliwy. Przykład: żeby wykrywalność w przestępczości narkotykowej rosła, wystarczy skłonić policjantów Zespołu ds Nieletnich by baczniej przyjrzeli się kilku małolatom. Szybko się okaże, że znany wcześniej trzynastoletni Jasio przyznał się, że w ostatnim miesiącu codziennie użyczał narkotyku kolegom. Robił to kilka razy dziennie! Kilka razy pomnożone przez trzydzieści dni i już mamy: 150-300 wykrytych przestępstw-wedle życzenia (postępowanie jest w Sądzie Rodzinnym; nie trzeba się specjalnie wysilać na udowodnienie "winy Jasia", który winny nie jest z założenia, bo wszak nieletni). Tabelka w policyjnym Excelu wszystko zniesie. Brakuje "wykrycia w mieniu"? Proszę bardzo: oto mamy włamanie do komórek lokatorskich w bloku. I mamy sprawcę (bezdomny ćpun). Co robimy? Każdą komórkę, z której skradziono parę kaloszy i słoik "ogórków typu wek" traktujemy jako oddzielne zdarzenie. I mamy wykrytych dwadzieścia włamań! Brawo my. Możemy nie wykryć innych dwudziestu włamań (do mieszkań/samochodów) i tak będzie 50% skuteczność. Realizujemy z sukcesem czynności związane z procedurą Niebieskiej Karty? Oczywiście: zza biurka (papier wszystko przyjmie). W ramach Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa? Oczywiście: w klawiaturę można klepać bez końca. Itd itp. Nikogo nie obchodzi Prawda (Rzeczywistość). Ważna jest propaganda sukcesu. Policja z punktu widzenia tego, jak przekłamuje się statystykę jest wciąż instytucją post prl-owską (niezdekomunizowaną). 4. Nepotyzm i inne podłości Powszechnie wiadomym jest, że gros karier w policji dzieje się za sprawą: tatusiów, mamuś, wujków, cioć i dobrych znajomych. W łódzkim garnizonie dla pozoru wprowadzono konkursy (na dane stanowisko), z których ogromna większość jest fikcją. Nie wiadomo jak trzeba pracować, żeby z komisariatu dostać się do KMP albo KWP. Jedno, co wiadomo: dobrze mieć tam "wujka". Oczywiście nie dotyczy to każdego awansu; zdarzają się kariery ciężko wypracowane; powinny one być jednak normą! Kryteria przyznawania grup zaszeregowania (od nich, nie od pagonu zależy pensja policjanta) też nie są jasne. Jeden policjant przechodzący z patrolówki do kryminalnego, dostanie piątą grupę na dzień dobry (prawdopodobnie "plecak"), drugi czeka cztery lata, pięć lat, dziesięć ("rekordziści"). I tak policjanci wykonujący tę samą pracę, są różnie wynagradzani (a zdarza się, że ten na wyższej grupie zaszeregowania, pracuje gorzej od tego na niższej). Stały dodatek też jest różny i też "limitowany". Kolejna sprawa to "ciepłe posadki". Niby od kilku lat policjanci nie powinni wykonywać czynności powierzonych cywilom (ich pensje nawiasem mówiąc to wielki wstyd Policji). Ale "wicie rozumicie", zawsze się znajdzie jakiś Wydział Spraw Różnych i Nikomu Niepotrzebnych, gdzie zatrudni się pociotka, który wstąpił w szeregi nie po to, żeby się spocić przy łapaniu bandytów (jakaś praca kadrowa, specjalista wysokiej klasy od wypadków kosmicznych, współpracy międzygalaktycznej, no i w końcu...rzecnik oczywiście). Są też w policji pule dodatkowego grosza dla wybranych: za oszczędności (jak w korporacji: procentowy udział w "zysku"), za "wyniki" itd. Temu się da, tamtemu nie, komendantowi wojewódzkiemu zawsze, żeby nie miał skrupułów przy fałszowaniu statystyki. Takich podłości w policji lista jest długa... 5. Głupota Że awansują nie zawsze najzdolniejsi i z mocnym kręgosłupem, to jest im łatwo traktować pozostałych policjantów, jak słupki we wspomnianych wyżej tabelkach, kiedy realizują cel zasadniczy: nie narazić się i zadowolić "górę". Dlatego policjant (niefunkcyjny), który haruje jak wół, z dnia na dzień dowiaduje się, że zamiast odpocząć w jedyny wolny weekend w miesiącu jaki miał, idzie na zabezpieczenie imprezy/meczu bierze udział w akcji "typu ku...s". Mecz żużla, na który chodzą całe rodziny i nikt nie słyszał o żadnych burdach? Oczywiście: kilka patroli więcej, bo a nuż "coś się wydarzy". A jak się wydarzy to, co powiemy "górze"!? Obstawmy więc wszystko: mecz siatkówki i wystawę zwierząt domowych, marsz emerytów, powrót pielgrzymów i piknik w przedszkolu... No i cmentarze. Bo 1 listopada na pewno Polacy zaczną się na cmentarzach na siebie rzucać, a z grobów wstaną zombie i zaczną wszystkich zżerać. Więc: niech policjant zap... przepraszam służy. Bo przecież policjant służy i wykonuje rozkazy. Że *****? Nie jemu o tym decydować, że coś jest *****. Wiedział do jakiej przychodził roboty... 6. Duże miasto/pipidówek W Łodzi policjant w patrolu w ciągu jednej służby może "obsłużyć" kilkanaście interwencji; "na powiecie" w tym samym czasie: jedną. Policjant dochodzeniówki ma 45 postępowań "na ręku"; "na powiecie" kilkanaście... Płaca jest ta sama. Dodatek miejski jest tylko w Warszawie. Dlaczego? Bo tak! 7. Konstytucja Policjant przysięgał (tekst roty): "Ja, obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia. Wykonując powierzone mi zadania, ślubuję pilnie przestrzegać prawa, dochować wierności konstytucyjnym organom Rzeczypospolitej Polskiej, przestrzegać dyscypliny służbowej oraz wykonywać rozkazy i polecenia przełożonych. Ślubuję strzec tajemnic związanych ze służbą, honoru, godności i dobrego imienia służby oraz przestrzegać zasad etyki zawodowej." Cud, że przy takich działaniach Prawa i Sprawiedliwości nie doszło jeszcze do masowego wypowiedzenia posłuszeństwa (przy czym nasz strajk via l4, troszkę na takie wypowiedzenie posłuszeństwa może wyglądać). Dlaczego rządzący narazili 100 tysięcy policjantów (w każdym razie tych z nich, którzy myślą) na taki stres? Na dylemat: co zrobimy, kiedy opozycja bądź rządzący sięgną po przemoc? Dlaczego rządzący podjęli tak wielkie ryzyko (policjanci też mają poglądy i tak, jak Polacy jesteśmy bardzo podzieleni)? Łamanie konstytucji jest grzechem pierworodnym wobec polskiej policji, która mimo swoich słabości, od 30 lat pracuje na to, by zrzucić z siebie milicyjny balast. Bogu (i jednak rozsądkowi naszych przełożonych) trzeba dziękować, że na antyrządowych demonstracjach nie polała się krew. Trudno wyrokować "co by było" i ilu z nas, opowiedziało by się po tej, czy innej stronie politycznej barykady (vide tekst roty). 8. Ignorancja Nic tak nie boli policjanta, jak oskarżenie o nieprofesjonalizm. Kiedy zakładamy kajdanki panu Frasyniukowi spadają na nas gromy ze strony liberalnej części sceny politycznej i mediów. A Ustawa o środkach przymusu bezpośredniego nie dała policjantom konwojującym w/w innej możliwości. Musieli "skuć" pana Władysława. Zrobili to będąc do bólu grzeczni i bardzo profesjonalni. Kiedy policjant obezwładnia córkę radnej PiS-u, minister Błaszczak mówi o "przesadzie" (prawdopodobnie policjanci powinni przeprosić, że przystępują do czynności, kupić czekoladki i kwiaty...). Kiedy policjanci zostają zmuszeni do popełnienia przestępstwa (przekroczenie uprawnień) i stawiają pani, która na ścianie biura poselskiego PiS nabazgrała PZPR, absurdalne zarzuty o "propagowanie totalitaryzmu", minister Brudziński z niemądrym uśmieszkiem mówi o tym, że "może przesadzono"... Boli nas ignorancja ministrów i dziennikarzy nieznających Ustawy o Policji, Śpb, Kodeksu Karnego, Kodeksu Postępowania Karnego... Ustawy w oparciu o które pracujemy są przecież ogólno dostępne. Minister powinien je znać. Łatwo jest przeciąć wstęgę i odsłonić pomnik ku czci. Trudniej: zdefiniować problem, posiadać wiedzę... to znaczy być profesjonalistą. My nimi jesteśmy.