(0)|
Czytano: 5,337 razy |
przeczytasz w ok. 4 min.
10 kwietnia 2010 roku w kaplicy Domu Pomocy Społecznej przy ul. Poniatowskiego, tak jak przed 60 laty stanęli przed ołtarzem małżonkowie Krystyna i Władysław Olczakowie by odnowić przysięgę małżeńską i ślubować sobie wierność i miłość na dalsze lata wspólnego pożycia małżeńskiego. Kapelan DPS ks. prałat Kazimierz Chlopecki pobłogosławił ich na dalsze życie.
W kazaniu powiedział m.in. „60 lat temu ślubowali sobie miłość, nie zdając sobie sprawy ile miłości było potrzeba, aby wystarczyło na ten Jubileusz. Pan Bóg tak pobłogosławił, ze miłości starczyło dla małżonków i dwoje sierot, które wychowali”.
Pani Krystyna Olczak z domu Tomaszewska wzięła ślub kościelny w wieku 20, pan Władysław miał wtedy 27 lat. Po ślubie młodzi małżonkowie zamieszkali kątem u ojca męża, później u rodziców pani młodej.
– Mieliśmy 10 ha ziemi i ja przez cały czas byłam gospodynią domową, dbałam o inwentarz, pomagałam w polu. Mąż natomiast pracował do 65 roku życia w Kopalni Soli. Później przeszedł na emeryturę – mówi pani Krystyna.
Państwo Olczakowie nie dochowali się swoich dzieci, dwoje noworodków zmarło. Wzięła do adopcji dziecko męża siostry i drugie dziecko od matki, która miała ich 13 – cioro. – W czasie moich chorób i moich bliskich za to, że adoptowałam te dzieci Pan Bóg o mnie nie zapomniał i zawsze miał mnie w opiece. Jak się weźmie takie małe dziecko na wychowanie, to tak jakby Pana Jezusa wziąć – mówił ksiądz Jerzy Dylewski obecny proboszcz w Kłodawie wspomina pani Krystyna.
Pan Władysław z zawodu jest murarzem. Początkowo pracował na gospodarstwie, potem w Kopalni w swoim zawodzie. Państwo Olczakowie doczekali się 2 wnuków i 4 prawnuków.
Pani Krystyna wspomina i doskonale pamięta, ślub, który odbył się w drugi dzień świąt Wielkiej Nocy w Kłodawie w 1950 roku i że do ślubu kościelnego była ubrana w białą sukienkę z welonem i bukietem białych róż, a ślubu udzielał im. ks. proboszcz Lucjan Kurzawski. Pan młody ubrany był w czarny garnitur i ciemną muchę. Z okazji ślubu para młoda otrzymała w prezencie biały obrus i krzyż z wizerunkiem Chrystusa (krucyfiks).
Do ślubu jechali bryczką, a konie były ładnie przyozdobione rozwijającymi się gałązkami. Wesele było w domu rodzinnym panny młodej i była też orkiestra. Do kościoła jak byli w domu to chodzili razem, a gdy pan Władysław pracował to osobno. Przez całe życie ważna była niedzielna Msza św. Pan Władysław dziś słabo słyszy. W rozmowie zapewnia, że miał wielkie zaufanie do żony i że to ona zawsze w domu rządziła. Rzadko dochodziło do jakiś nieporozumień.
Bardziej rozmowna jest pani Krystyna, która wspomina, że z mężem zapoznała się w kościele.– Oboje służyliśmy w asyście kościelnej – mówi – Władek nosił chorągiew a ja poduszkę. Musiałam mu się podobać, bo po Mszy św. zaproponował mi spotkanie. I tak to się zaczęło.
Po przejściu na emeryturę 10 lat temu zamieszkali w kolskim DPS, z czego są bardzo zadowoleni. – Małżonkowie państwa Olczaków mają swoje zasady, we Mszy św. uczestniczą i komunię świętą przyjmują codziennie. Jako katolicy mogą być wzorem dla innych – mówi kapelan Domu ks. prałat Kazimierz Chłopecki a stojąca obok dyrektor DPS Mariola Frankowska – Rabsztyn dodała: – W małżeństwie państwa Olczaków jest trwałość związku. Zawsze przebywają razem, wspólnie przeżywają radość oraz trudne chwile. Jako mieszkańcy Tego Domu są godni naśladownictwa.
Po zakończeniu Liturgii małżonkowie państwo Olczakowie odbierali życzenia dalszych lat wspólnego pożycia, kwiaty i prezenty od Dyrekcji DPS i współmieszkańców oraz rodziny. Potem zaproszeni goście przeszli do stołówki gdzie odbyła się dalsza część uroczystości. Nie obyło się bez wspólnej fotografii, lampki szampana oraz skandowania „ gorzko, gorzko”.
To nic, że głowę przyprószyła siwizna i pojawiły się zmarszczki – ale to nie zmieniło ich rytmu bicia serca, które po tylu latach przebytych razem nadal biją równo.