Zależało mi na tym, żeby być w grupie z partiami, które rządziły, rządzą lub za chwilę będą rządzić swoimi krajami. Mam na myśli Fidesz Viktora Orbana, Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen czy czeskie ANO Andreja Babisza - najpopularniejsze dziś partie w swoich krajach.
Zbierając to doświadczenie, sami przygotowujemy się do tego, żeby wziąć odpowiedzialność za Polskę - mówi Anna Bryłka, Poseł do Parlamentu Europejskiego z Wielkopolski i szefowa polskiej delegacji w grupie Patrioci dla Europy.
W wyborach 9 czerwca 2024 roku uzyskała Pani ponad 100 tysięcy głosów i przebojem wdarła się do europejskiego świata polityki. Spodziewała się Pani tego wyniku?
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim mieszkańcom Wielkopolski, którzy postanowili mi zaufać i jednocześnie zobowiązać się, że zrobię wszystko, aby nie żałowali swojej decyzji. Gdyby ktoś w marcu, czy kwietniu przepowiedział wynik Konfederacji na poziomie 13% w województwie wielkopolskim, nie uwierzyłabym. Aczkolwiek od samego początku zaangażowanie wolontariuszy czy rozmowy z mieszkańcami sugerowały, że może być dobry wynik.
Co według Pani zdecydowało, że te wybory były dla Pani formacji aż tak udane?
Wiarygodność. Jako jedyna formacja nie musieliśmy udawać swoich poglądów. Od wielu lat nagłaśnialiśmy i krytykowaliśmy niekorzystne dla polskiego interesu prawodawstwo. Wszyscy inni wpisywali się w punkt widzenia unijnych elit. Popierali z większym lub mniejszym entuzjazmem to, co narzucała państwom Komisja Europejska. Wdrażali pomysły, które niszczyły rolnictwo, przemysł czy energetykę. A teraz efekty tego widzą Polacy na swoich rachunkach za prąd. W tych wyborach najbardziej jaskrawo można było zobaczyć, kto stoi po której stronie.
Politycy innych partii także wyrażali krytykę wobec polityki klimatycznej...
Politycy innych partii, jak na przykład premierzy Morawiecki i Tusk, mają to do siebie, że w Polsce mówią Polakom to, co oni chcą usłyszeć, ale na Radzie Europejskiej płyną w głównym unijnym nurcie. Federalizacja Unii Europejskiej, czyli przesuwanie kompetencji z państw członkowskich do Komisji Europejskiej, nigdy nie posunęła się tak znacząco, jak podczas 8-letnich rządów Prawa i Sprawiedliwości. To są fakty, które zauważa coraz większa liczba obywateli i dlatego właśnie staliśmy się trzecią siłą polityczną w Polsce. Nie jesteśmy zainteresowani zgniłymi kompromisami z Ursulą von der Leyen i mówimy prawdę o dewastującej polityce klimatycznej Brukseli. Nie będziemy brać udziału w rujnowaniu bytu Europejczyków w imię ,”ratowania planety”, żeby zaspokoić interesy pseudoekologów.
Wróćmy do Parlamentu Europejskiego, podzielenie się waszych posłów na trzy różne obozy już na początku kadencji chyba nie spodobało się waszym wyborcom.
Jeśli można nazwać to podziałem, to wyłącznie taktycznym. My, jako polska delegacja współpracujemy i konsultujemy się w ramach bieżącej działalności w Parlamencie Europejskim. Finalnie ten „podział” doprowadził do rozszerzenia współpracy międzynarodowej, a nie jej zawężenia. Im więcej grup politycznych, gdzie będzie prezentowany polski punkt widzenia, tym lepiej!
Dlatego uparła się Pani, żeby Ruch Narodowy przystąpił do grupy Patrioci dla Europy?
Uważam, że tutaj jest nasze miejsce. Łączy nas takie samo podejście do kwestii polityki klimatycznej czy imigracyjnej, które dziś są na pierwszym planie. Wspólnie sprzeciwiamy się planom zmiany traktatów i federalizacji Unii Europejskiej. Wyznajemy podobne wartości i wierzę, że w tej grupie możemy z dużym powodzeniem realizować nasz program.
Podobnie argumentowali to posłowie, którzy dołączyli do grupy z Alternatywą dla Niemiec. To stosunek do tej partii zdecydował o podziale w Waszej delegacji?
I tak i nie! Moim celem było wprowadzenie Ruchu Narodowego do największej prawicowej grupy. Mamy więcej posłów, niż ECR (gdzie zasiadają posłowie PiS). Uważam, że to buduje większe pole do współpracy i podnosi skuteczność realizowanych celów. Jednocześnie zależało mi na tym, żeby być w grupie z partiami, które rządziły, rządzą lub za chwilę będą rządzić swoimi krajami. Mam na myśli Fidesz Viktora Orbana, Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen czy czeskie ANO Andreja Babisza - najpopularniejsze dziś partie w swoich krajach. Zbierając to doświadczenie, sami przygotowujemy się do tego, żeby wziąć odpowiedzialność za Polskę.
Ucieka Pani od wątku AfD.
Jestem Wielkopolanką od pokoleń, co mam powiedzieć? Jestem krytyczna wobec wszystkich niemieckich partii politycznych. Nasza historia jest trudna, a interesy w wielu punktach są nie do pogodzenia. Wiele polskich partii bardzo blisko współpracuje z CDU czy SPD, które są odpowiedzialne za reset z Rosją i budowę gazociągu Nord Stream II. To te partie w pierwszej kolejności należałoby krytykować! Ruch Narodowy wybrał współpracę z PfE, bo uważa, że to daje największe możliwości do skutecznego przysłużenia się polskim sprawom.
Ale Pani wpis o AfD wywołał wewnętrzne napięcia?
Myślę, że bardziej wśród wyborców czy publicystów, niż posłów. To były czysto taktyczne decyzje. Rozmawiamy, współpracujemy, pracujemy na rzecz wypełniania swoich obietnic. Ja zresztą staram się rozmawiać z każdym z polskich europosłów, u którego dostrzegam troskę o polskie sprawy.
Z PiS-em też?
Też. Z Platformą też czasem się rozmawia. Przecież nam tam płacą w pierwszej kolejności, żebyśmy pracowali dla Polski, a nie dla partii czy grupy!
Przejdźmy w takim razie do wspomnianych obietnic. Chyba ciężko będzie Pani wyrzucić Europejski Zielony Ład do kosza, jak wzywała Pani podczas konwencji wyborczej w Poznaniu?
Niestety obecny układ trzyma się mocno. Prawica wzmacnia się w Europie, ale trzeba zauważyć, że Ursula von der Leyen uzyskała w głosowaniu większe poparcie niż pięć lat temu.. Z przykrością trzeba odnotować, że popierali ją przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy.
Ja przede wszystkim staram się wdrażać system wczesnego ostrzegania w Polsce. W poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego tego nie było i społeczeństwo dowiadywało się o europejskim prawodawstwie dopiero w momencie implementowania go przez Sejm, a wtedy jest już za późno.
Dlatego została Pani youtuberką?
Tak, uznałam, że to będzie jeden z elementów systemu wczesnego ostrzegania. Ludzie mogą wejść na mój kanał, zobaczyć co istotnego działo się na poszczególnych posiedzeniach, jak wygląda moja praca i co kryje się pod różnymi dyrektywami i rozporządzeniami, które są forsowane na forum unijnym. Ale bardzo cenię też sobie bezpośredni kontakt z ludźmi, dlatego każdą wolną chwilę poświęcam na udział w spotkaniach otwartych, gdzie każdy może przyjść i zadać pytanie.
No właśnie. Po wyborach ogłosiła Pani ,”trasę powyborczą”, podczas gdy większość tras polityków to jednak ,,trasy przedwyborcze”.
Niestety tak to wygląda, że szczególnie przy wyborach do Parlamentu Europejskiego posłowie przypominają sobie o okręgach wyborczych dopiero w momencie rejestrowania list. Na sześciu posłów z Wielkopolski, tylko dwóch realnie stąd pochodzi - to o czymś świadczy. Myślę, że taka bardziej systematyczna praca i dostęp wyborców do posła po prostu procentuje na tyle, że potem czas przedwyborczy jest spokojniejszy. W kampanii wyborczej nie udało mi się odwiedzić dwóch powiatów, więc czułam się zobowiązana zrobić to po wyborach. W kilku miejscowościach spotkania kampanijne były na tyle krótkie, że ludzie zapraszali po wyborach, żeby spotkać się bardziej ,”na spokojnie”, więc z tych zaproszeń skorzystałam. A teraz planujemy spotkania na kolejny rok.
W takim razie co czeka Unię Europejską w nadchodzącym roku?
Nie mam zbyt wielu dobrych informacji. To będzie polityka kontynuacji szaleństwa klimatycznego. Na początku tej kadencji Ursula von der Leyen ogłosiła m.in. Dialog Strategiczny, który jest Europejskim Zielonym Ładem 2.0. Po prostu po protestach rolniczych ta nazwa została tak skompromitowana, że wymyślili nową. W tym dokumencie jest między innymi mowa o dopłatach do likwidacji gospodarstw hodowlanych i promowaniu białka roślinnego w miejsce produkcji odzwierzęcej.
Jednocześnie wciąż nie rozwiązała się sprawa z umową o wolnym handlu UE-Mercosur. Grozi nam masowy import taniej i złej jakości żywności z Ameryki Południowej. Mamy problem z kosztami systemu ETS. W Polsce wreszcie trzeba będzie zrealizować kolejne kamienie milowe, które doprowadzają do wzrostu kosztów życia. To nie będzie dla Polski i Europy łatwy rok.
Ale jeżeli ludzie w jakiś sposób głosują, to potem mają tego odzwierciedlenie. Może po prostu większość Europejczyków widzi przyszłość inaczej, niż Pani?
Myślę, że wielu z nich jeszcze nie odczuwa kosztów i nie zdaje sobie sprawy z tego co się dzieje w unijnych instytucjach. Polacy od wielu lat są karmieni tabliczkami ,”sfinansowano ze środków Unii Europejskiej”, ale nie dostają na rachunkach ,,płacisz z powodu Unii Europejskiej”. Wszyscy mówią, że gdyby nie Unia Europejska, to nie byłoby otwartych granic - a za chwilę, z powodu masowej migracji, strefa Schengen może upaść, bo chociażby Niemcy już zamykają swoje granice. Mieliśmy jednolity rynek i wolny handel, a mamy nieuczciwą konkurencję, bo Unia Europejska otworzyła się na import z Ukrainy artykułów rolno-spożywczych, a za chwilę możemy mieć to z Mercosurem. Unia Europejska staje się skansenem świata, tylko jeszcze tego nie widać. Jedni zauważą to szybciej, inni później.
Więc jakie przesłanie dla czytelników na Nowy Rok?
Nie traćmy nadziei! Wspólne działanie i rozmowa, zamiast budowania podziałów i kłótni. Wszystkim mieszkańcom województwa wielkopolskiego życzę zdrowych i wesołych świąt Bożego Narodzenia. W dobrej atmosferze, wśród bliskich, spędźmy ten ważny czas i wejdźmy w okres nowego roku z nową energią, tak żeby ten nadchodzący 2025 rok był lepszy, od tego, który właśnie żegnamy.
Artykuł jest sponsorowany przez grupę Patrioci dla Europy