8 grudnia przypadła kolejna rocznica pierwszego transportu ofiar do obozu zagłady w Chełmnie (niem. Kulmhof). 82 lata temu Niemcy zamordowali ok. 700 Żydów z Koła przywiezionych dzień wcześniej na teren obozu i zamkniętych w zajętym przez SS-Sonderkommando Herberta Langego pałacu.
Wcześniej, 5 grudnia, esesmani wywieźli do lasu rzuchowskiego trzydziestu żydowskich mężczyzn, którzy mieli wykopać pierwszy masowy grób. Najprawdopodobniej zostali oni zabici natychmiast po wykonaniu pracy.
Ofiary upamiętnili uczniowie i nauczyciele ze Szkoły Podstawowej im. Tonego Halika we Wrzącej Wielkiej (gm. Koło), którzy z kierownikiem Muzeum złożyli kwiaty i znicze przy ruinach piwnic pałacu. Uczestnicy wizyty zwiedzili tereny poobozowe i wystawy w Chełmnie i Lesie Rzuchowskim, wzięli także udział w warsztatach edukacyjnych.
Tak wywózkę Żydów z Koła opisał uciekinier z obozu Michał Podchlebnik, kolanin, w 1940 r. wysiedlony z żoną i dziećmi do getta wiejskiego w Bugaju, który dojeżdżał do pracy do Koła:
„Zabierano całe rodziny, przy czym wolno było wziąć każdemu paczkę nieprzekraczającą 10 kg wagi. Doprowadzonych Żydów lokowano w bóżnicy i we wspomnianym domu Komitetu Żydowskiego przylegającym bezpośrednio do bóżnicy. Zajeżdżały auta i Żydzi wychodzili z budynku z całymi rodzinami, niosąc swoje bagaże. Przed wyjściem ustawiony był stół, przy którym siedział oficer SS. Oficer ten miał wykaz wszystkich żydów mieszkających w Kole i zaznaczał we wspomnianym wykazie osoby wsiadające do auta. Bagaże ładowano do przyczepki. Wartownicy, którzy pilnowali żydów, oraz członkowie Komitetu Żydowskiego mówili, że Żydów wywozi się „na raboty na kolej".
Ładowano na auto około 40 ludzi. Wywoziły żydów z Koła 2 samochody ciężarowe. Szoferami byli Niemcy. Dziennie wywożono około 1000 osób. W eskorcie samochodów był między innymi Volksdeutsch Siuda z Kościelca, który w tym czasie pracował w żandarmerji wojskowej. Mówił on do Żydów: „nie bójcie się, zawiozą was na stację Barłogi, a stamtąd powiozą was na wschód". Był on znany wśród miejscowych Żydów i wierzono jego słowom. Każdy z samochodów obracał dziennie 10–12 razy, co utwierdzało nas w przekonaniu, że wywożono Żydów niedaleko od Koła”.