Wózek, rower, niepotrzebne meble… Często wystawiamy to na klatkę schodową. Albo ozdabiamy ją roślinami w doniczkach. W ten sposób łamiemy prawo. Czego jeszcze nam nie wolno?
Klatka schodowa w bloku należy do części wspólnej w budynku i mogą z niej korzystać wszyscy mieszkańcy. Niektórzy traktują ją jednak jak przedłużenie mieszkania i zagarniają dla siebie przestrzeń, która do nich nie należy. Dlatego można się na niej natknąć na wystawione buty, śmieci, niepotrzebne meble albo wózek dziecięcy.
Okazuje się – i warto o tym pamiętać – że zagracanie części wspólnych – przypomina regiodom.pl – narusza wiele przepisów, w tym m.in. regulaminy wspólnot lub spółdzielni, ustawę o własności lokali, ustawy o ochronie przeciwpożarowej, wreszcie rozporządzenia ministra MSWiA dotyczące ochrony przeciwpożarowej budynków.
Wskazane przepisy precyzyjnie określają, co nam wolno, a czego nie wolno robić na klatkach schodowych. A więc właściciel mieszkania:
Łamanie tych zakazów jest obarczone karami. Co zatem grozi za trzymanie na klatce rowerów, wózków, mebli, roślin w doniczkach?
Zwykle jako pierwszy do działania przystępuje zarządca budynku. Najpierw próbuje załatwić sprawę polubownie – wzywa do usunięcia rzeczy z klatki schodowej. Jeśli to nie pomaga, może usunąć przedmioty, które zagracają część wspólną budynku. Rzeczy trafiają albo do jego biura, albo wynajętego magazynu, skąd można je odebrać po zapłaceniu za sprzątanie i przechowywanie gratów.
Na kolejnym etapie do sprawy może zostać wciągnięta straż miejska, która wystawi winowajcy mandat za trzymanie wózków, rowerów, czy mebli na klatce schodowej.
W końcu może się pojawić straż pożarna. I tu już sprawa robi się poważniejsza, bo chodzi o bezpieczeństwo ludzi. Za naruszanie przepisów przeciwpożarowych grozi takiemu lokatorowi nagana, mandat w wysokości do 5 tys. zł lub areszt od 5 do 30 dni.
A jeśli składowane na klatce przedmioty rzeczywiście przyczynią się do pożaru, to kary mogą być bardzo poważne. I tak: